Niespełna tydzień temu w nadchodzących wydarzeniach wspomniałem o imprezie organizowanej przez Samorząd Studentów Politechniki Poznańskiej. Polibuda Open Air już się zakończyło, a ja przychodzę do Was z małym podsumowaniem.
Impreza odbywała się w pobliżu nowego budynku wydziału chemicznego PP, moim zdaniem jest to idealne miejsce na tego typu przedsięwzięcia. Bardzo blisko uczelni, jak i osób mieszkających w akademikach, a impreza kierowana była w szczególności do studentów Politechniki. Dla przyjezdnych natomiast jest to dobra lokalizacja ze względu na świetną komunikacje (ul.Baraniaka i Kórnicka). Na samym początku ze względów bezpieczeństwa na każdego czekała kontrola i przejście przez bramki. Ku mojemu zaskoczeniu nie było tam kolejki i żeby wejść nie trzeba było długo czekać. Na miejscu oczywiście rozstawiły się punkty gastronomiczne, a Lech prowadził sprzedaż piwa.
W zasadzie, w głównej mierze wydarzenie kręciło się wokół sceny. To na niej odbywały się konkursy oraz wszystkie koncerty. W czwartek rządził Vavamuffin, natomiast w piątek największą publiczność zgromadził Jelonek. Porównując POA z Wielką Majówką organizowaną przez UAM to stanowczo stwierdzam, że POA było lepsze. Spytacie o powód? Prosty! Lepsze koncerty. Nie oszukujmy się na takich imprezach nie liczy się tylko piwo, czy darmowe kiełbaski (Wielka Majówka), a dobra muzyka. Pod tym względem POA zwyciężyło – Jelonek, Vavamuffin i Indios Bravos mówią sami za siebie. Polibuda Open Air to naprawdę świetna inicjatywa Samorządu Studenckiego. Impreza miała swój klimat, nie zaobserwowałem żadnych przykrych incydentów, a jedynie dobrze bawiących się ludzi. Polecam wszystkim i do zobaczenia za rok!
Meny, Ada